Reklama

Partnerem publikacji jest Play

Przez stulecia rozłąka z najbliższymi była bolesnym doświadczeniem Polaków. Zabory i zsyłki, dwie wojny, a później czasy stalinizmu i stan wojenny sprawiały, że wielu skazanych było na samotność i tęsknotę za bliskimi. Tym bardziej odczuwalna było osamotnienie w okresie Świąt. Obraz Malczewskiego "Wigilia na Syberii" przedstawia przejmującą scenę wieczerzy zesłańców — twarze przepełnione są tęsknotą za najbliższymi, których nie zobaczą jeszcze przez wiele lat. Również i teraz — w czasie lockdownów, wiele osób przeżyło traumę samotności, nie mogąc spędzić Świąt w gronie najbliższych.

Reklama

Boimy się jej i współczujemy tym, którzy nie mają z kim spędzić tych wyjątkowych chwil. Również symbolika Świąt, w postaci dodatkowego nakrycia, wyraża pragnienie duchowej łączności i zjednoczenia z tymi, którzy nie mają w tym czasie nikogo. Mówiąc kolokwialnie — w czasie Świąt lgniemy do ludzi. W kontekście tak silnych uwarunkowań kulturowych tym bardziej zaskakujący jest fakt, że są osoby, które z własnej woli decydują się na spędzenie Świąt z dala od najbliższej rodziny. Jakie są ich motywacje?

Samotne Święta — jak możesz nam to robić?

Lucyna ma 32 lata i nie zamierza spędzić tegorocznych Świąt w gronie najbliżej rodziny, którą stanowią jej dwie siostry, ich mężowie i dzieci. Odkąd odeszła jej mama, Lucyna postanowiła, że nie chce już brać udziału w Świętach, bo dla niej to już po prostu "nie to".

Tym bardziej że nie lubi rozgardiaszu wiążącego się z obecnością aż trzech kilkulatków, a poza tym nie za dobrze dogaduje się z jednym ze swoich szwagrów. W dodatku siostry organizują Święta razem i zapraszają swoich teściów, a dla Lucyny to obcy ludzie.

W pracy nie przyznała się, że zostaje w domu, bo z pewnością dostałaby wiele zaproszeń, które musiałaby odrzucić, a nie lubi sprawiać innym przykrości. I tak musi zmierzyć się z tym, że siostry czują się odrzucone i zranione. Gdyby jeszcze wyjechała gdzieś daleko, na przykład na Bali, siostry przyjęłyby nieobecność Lucyny z większym zrozumieniem, ale ona chce zostać w domu. To dla nich niepojęte. Przecież na co dzień Lucyna lubi się z nimi spotykać i nie ma między nimi nieporozumień, więc dlaczego im to robi?

Lucyna już wie, że sytuacja jest trudniejsza dla nich, niż dla niej, ale będzie musiała przyjąć emocjonalne konsekwencje swoich wyborów "na klatę". Ale to dopiero po Świętach, bo na razie planuje nie celebrować specjalnie Wigilii — jakaś mała kolacja i film. A przez następne dwa dni spacery, lektury i drzemki. - Ja po prostu muszę spróbować samotnych Świąt, czuję, że tego właśnie potrzebuję - mówi.

Pożegnanie z dzieciństwem

Kamil wyprowadził się z domu prawie 10 lat temu, ale do tej pory co roku na Święta wracał do rodzinnego domu. Tym razem będzie jednak inaczej. Kamil czuje, że nie chce znów być traktowany jak małe dziecko, a tak właśnie się czuje w obecności swoich rodziców.

W czasie Świąt dawne konflikty z ojcem wracają, a matka zamartwia się o syna, choć nie ma do tego powodów. W dodatku przepytują go i udzielają rad, w sprawach, o których nie mają pojęcia. Porównują go też do starszego brata, którego uważają za tego lepszego. Dla nich czas zatrzymał się w miejscu, dla niego zaś nie ma już powrotu do dawnego status quo. Kamil nie ma już ochoty na kolejną awanturę z ojcem, a ta jest prawie pewna. Nigdy nie czuł się przez niego szanowany ani tym bardziej — akceptowany. Dlatego tym razem mówi "nie".

- Przeczytałem ostatnio, że Święta Bożego Narodzenia już 60 lat temu trafiły na listę najpoważniejszych stresorów stworzoną przez amerykańskich psychiatrów i wcale mnie to nie dziwi — gorzko uśmiecha się Kamil. Nie wie jeszcze, czy zagra va banque i powie rodzicom prawdę, że po prostu nie chce przyjechać, czy może wymyśli jakąś wymówkę, na przykład dyżur, albo chorobę. Święta na pewno chce spędzić sam. - Rodzice z pewnością będą na mnie wściekli, ale tym razem czuję, że muszę postąpić trochę egoistycznie, a oni nie są w końcu zupełnie sami, jest jeszcze mój brat, no i babcia - mówi.

Coś dla siebie

— Mój mąż mówi, że zwariowałam, i jak mogę ich tak ze wszystkim zostawić — zwierza się w rozmowie Krystyna. Ma 65 lat i czuje, że to ostatni moment, by spełnić marzenia. Przez lata organizowała Święta dla męża i trojga ich dzieci. Przygotowania zaczynały się już wiele tygodni przed Wigilią. Wszystko musiało być posprzątane, ugotowane, kupione. Choinka, prezenty, dwanaście dań i to wszystko na głowie Krystyny. Mąż pomagał, ale zawsze uważał ją za "kierownika" i oczekiwał szczegółowych wytycznych. Teraz dzieci już są dorosłe i mają swoje rodziny, ale to nadal na Krystynie spoczywa obowiązek organizacji świąt. Inaczej nie byłoby "rodzinnie" — twierdzą dzieci Krystyny.

Jednak w tym roku Krystyna zapowiedziała, że wyjeżdża na tydzień i poprosiła, by to oni zajęli się przygotowaniem Świąt. Już w marcu kupiła bilet. 23 grudnia wyląduje na lotnisku Ben Guriona w Tel Awiwie i zamierza spędzić Wigilię i pierwszy dzień Świąt w Betlejem, a potem pozwiedzać trochę Izrael.

Krystyna czuje, że to mogą być już ostatnie aktywne lata jej życia, później może przytrafić się choroba jej lub mężowi i nie będzie już czasu na spełnianie marzeń. Poza tym przez ostatnie 40 lat prawie ani razu nie była sama dłużej niż przez kilka godzin, dlatego chce spróbować smaku samotności, która będzie szczególna z uwagi na czas Świąt. — Oby tylko nie było lockdownu lub innych utrudnień, bo czuję, że nie mogę już dłużej odkładać moich planów — śmieje się Krystyna. Uważa też, że to szansa by jej dzieci poczuły się naprawdę dorosłe, bo dopiero nieobecność matki podczas Świąt jest sprawdzianem dojrzałości. A mąż? Na pewno kiedyś wybaczy i zrozumie.



Partnerem publikacji jest Play

Zobacz inne treści